Włoskie tradycje świąteczne.
Kto przynosi prezenty we Włoszech? La Befana – czarownica, raczej wątpliwej urody i w słusznym wieku, przedstawiana zwykle jako lecąca na miotle i pobrudzona sadzą, przypominająca z wyglądu nieco naszą Babę Jagę. Nie należy się jednak jej bać, ponieważ ma zdecydowanie dobre zamiary. To ona w święto Trzech Króli wlatuje do kominów, by ukryć w skarpetach wiszących nad kominkiem albo na drzwiach podarki. Grzecznym dzieciom zostawia słodycze oraz zabawki, a niegrzecznym…cebulę, czosnek, popiół i kawałek węgla. By zapewnić sobie przychylność Befany włoskie rodziny zostawiają dla niej talerz z jedzeniem i kieliszek wina. O nadzwyczaj ciekawej włoskiej obrzędowości czasu Bożego Narodzenia w przeddzień święta Objawienia Pańskiego z przejęciem opowiadała Olga Lubecka. Rozmiłowana w kulturalnym dziedzictwie Włoch swoimi opowieściami o tym pięknym kraju inspiruje Polaków tak do poznawania wszelkiego rodzaju włoskich uroków, jak i przenoszenia ich na polski grunt. A że czyni to z ogromnym znawstwem, elokwencją i poczuciem humoru bez trudu udaje się jej wprost zaczarować publiczność.
Na zakończenie spotkania przybyli goście również otrzymali od Befany prezenty – słodycze, wśród których ukryte zostały cukierki czarne jak węgiel. A ponieważ niewiadomą było komu jaki frykas przypadnie zabawa doprawdy była przednia.