"Austro-Węgry Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa I"
VII odsłona Nocy Muzeów, za sprawą której przenieśliśmy się w czasy krynolin, konnych dyliżansów, sznycla wiedeńskiego, pachnących kajzerek i Miłościwie Panującego Cesarza Franciszka Józefa I. To jedno z najbardziej bezsprzecznie oczekiwanych w roku wydarzeń muzealnych rozpoczęło się galicyjską gawędą Leszka Mazana – publicysty, pisarza, pierwszorzędnego krakauera, mistrza anegdot. Prawiona obficie oracja, z pokaźną dawką solidnej wiedzy historycznej zabrała zgromadzonych w podróż do nieistniejącego dziś państwa Austro-Węgier. Przedstawiona przez znakomitego prelegenta legenda zbudowana wokół postaci Jego Cesarskiej Mości, jak również organizacja ceremoniału obowiązującego na dworze przyniosła efekt w postaci ciekawej mieszaniny łatwości języka, śmiałości myśli, a nawet sprośnego dowcipu.
Równie zasłużonym upodobaniem cieszyła się, specjalnie na tę okoliczność udostępniona przez Austriackie Forum Kultury z Warszawy, wystawa poświęcona jednemu z najwybitniejszych przedstawicieli symbolizmu, secesji i modernizmu – Gustavowi Klimtowi, będącemu obok W.A. Mozarta głównym znakiem firmowym Austrii. Prace tego malarskiego geniusza odznaczające się oryginalnym stylem, do którego cech charakterystycznych można zaliczyć m.in.: dekoracyjność, bogatą ornamentykę, zmysłowość i erotykę oraz miłość do złota do dzisiaj cieszą się niesłabnącą popularnością.
Zapowiedź kolejnej propozycji wyraźnie zelektryzowała w równym stopnie panie i panów. Oto Sala Lustrzana zamieniła się w epokowy pokaz strojów damskich dziennych, spacerowych i wizytowych wzbogacony o elementy garderoby zazwyczaj skrywane przed okiem postronnych takie jak koszula, pantalony, gorset, halka, krynolina. Całość przyszykowana przez Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej i Kostiumingu „Krynolina” zrzeszające pasjonatki historii ubioru, a także życia codziennego i okraszona profesjonalnym komentarzem Joanny Puchalik wzbudziła ogromne zainteresowanie.
Dalsze chwile sobotniego wieczoru mile upływały zatem w towarzystwie wytwornych dam wystrojonych w przepiękne suknie urzekające starannością wykonania, jak też wiernością w odwzorowaniu realiów minionych czasów. Natomiast w specjalnie zaaranżowanym stylowym kąciku fotograficznym można było zapozować wespół z paniami tudzież dystyngowanym panem do pamiątkowego zdjęcia. Warto dodać, że magii dawnego Wiednia poddała się także piękniejsza połowa załogi Muzeum Saturn ubrana wyjątkowo w wiekowe kostiumy celowo wypożyczone z Opery Śląskiej w Bytomiu. Niepowtarzalne kroje, zwiewne tkaniny kreacji oraz oryginalna biżuteria nadawały klasy i reprezentacyjności. Dostojne wnętrza Saturna w zestawieniu z elegancją kobiet prezentujących na sobie cudowne suknie robiły piorunujące wrażenie na wszystkich gościach.
Ton końcowej części spotkania nadał niepowtarzalny program artystyczny przygotowany przez zespół kameralny uznanej Orkiestry im. G. Ph. Telemanna z Bielska-Białej na czele z kierownikiem artystycznym Piotrem Sadowskim. Za sprawą repertuaru składającego się z najsłynniejszych kompozycji Johanna Straussa ojca oraz Johanna Straussa syna i działającego niczym fantastyczny wehikuł czasu publiczność została wprowadzona w beztroski czas zabaw, więcej jeszcze flirtów rozgrywających się w salach balowych najpiękniejszego miasta nad Dunajem za władania cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Elżbiety „Sissi”. Pełne pożądania dźwięki walców oraz polek wygrane z niezwykłą maestrią poruszyły najgłębsze uczucia. Kunszt muzyczny wykonawców nagrodzony został sążnistymi brawami.
Historyczny duch przywoływały również przysmaki cukiernicze. Kusiły więc wyglądem i zapachem sernik wiedeński, kawa po wiedeńsku, a nade wszystko tort Sachera – obłędnie pyszne ciasto czekoladowe przekładane morelową konfiturą. Uznaniem cieszył się ponadto komiśniak, czyli ciemny, razowy chleb wojskowy stanowiący niegdyś podstawowe pożywienie żołnierzy monarchii austro-węgierskiej.
W harmonogramie wydarzenia nie zabrakło także praktycznych zajęć dla młodych czeladzian. Jeszcze przed jego oficjalnym rozpoczęciem w salach muzealnych zapanowała twórcza atmosfera pracy i niesamowite emocje wśród biorących udział w pomysłowym eksperymencie prowadzonym pod kierunkiem zarażającej swą pasją Dobrawy Skoniecznej – Gawlik, z wypiekami na twarzach komponujących na drewnianych szkatułkach wzory z motywów słynnego obrazu „Złota Adela” Gustava Klimta.